Niezapomniany ślub na Podkarpaciu.
Zapamiętam ten ślub na długo – nie codziennie psuje ci się samochód 600 km od domu. Nie co tydzień wracasz ze ślubu na lawecie.
Ale właśnie przez te wszystkie komunikacyjne horrory ślub Natalii i Michała pozostanie w mojej pamięci na zawsze! I dobrze! Bo był to ślub, który chce się pamiętać – piękni ludzie, stara nyska, zachwycające Podkarpacie i goście, wśród których pracowało się niezwykle przyjemnie!
Można też zapytać po co ja jeżdżę tak daleko fotografować śluby?
Odpowiedź jest dość banalna. Po pierwsze kocham, ale serio, kocham jeździć samochodem (mniej kocham jak się psuje ale cóż:D) a po drugie te podróże, ludzie i miejsca są chyba najbardziej stymulująca rzeczą w tej robocie! To dzięki tym wyprawom poznaje kraj a dzięki tej wyprawie dowiedziałam się np jak życzliwi są ludzie w Jaśle, jak pyszną kawę mają w kawiarni i jak niezwykłe jest dziedzictwo kulturowe Podkarpacia!
Kilka słów o plenerze w dniu ślubu.
Zależało mi by pokazać Wam ten reportaż z kilku przyczyn. Jest to ślub niezwykle miłej i pięknej pary (z suuuper rodziną!). Fotografowało się ich tak przyjemnie, że karty pamięci zapełniały się wyjątkowo szybko! Ten ogród, słońce, uroda Natalii, jej włosy! Kosmos! Poza tym na tej stronie staram się pokazywać Wam różne reportaże, dziejące się w rozmaitych miejscach i w jakiś sposób się różniące. Przez co wszystkie są wyjątkowe!
Tutaj niestety nie mieliśmy czasu i przestrzeni na fotografowanie przygotowań (nad czym zawsze trochę ubolewam) ale mieliśmy więcej czasu na mini plener w dniu ślubu! I temu poświęciłam odrobinę więcej uwagi i miejsca poniżej. Możecie się przekonać ile pięknych ujęć możemy wyczarować w przeciągu 20, 30 minut! I wcale nie trzeba do tego osobnego dnia! Wystarczy chęć, zaangażowanie i sprzyjająca okolica! W tym przypadku był to ogród przy sali w której odbywało się przyjęcie. Znaleźliśmy lukę czasową w weselu i trochę powariowaliśmy na zewnątrz! Było ekstra!