O sesji rodzinnej na innych zasadach.
Takie sesje rodzinne są moimi ulubionymi. Są trochę pracą a trochę spotkaniem z super ludźmi, którzy równie dobrze mogliby być moimi znajomymi. Niezwykle przyjemny czas spędzony z rodzicami o zdrowym podejściu do rodzicielstwa. Bo jak wiadomo brudne dziecko to szczęśliwe dziecko a towarzystwo takiego małego człowieka to całe spektrum zachowań i emocji w niezwykle krótkim czasie. Tak właśnie wyglądała ta sesja i to było w niej najfajniejsze. A pod nogami biegał jeszcze jeden (chyba najbardziej szalony) członek rodziny.
Wychodzę z założeniam że podczas robienia zdjęć rodzinnych (zwłaszcza z małym, niezwykle ciekawym świata człowiekiem) należy trzymać się jednej zasady: nie można się spinać. Nie można oczekiwać, że wszystko będzie szło po naszej myśli, że dziecko i pies będą robić to na co my dorośli mamy ochotę. Ubrudzi się? Spoko. Zacznie włazić w krzaki? Też dobrze! Trzeba dać im przestrzeń i dopasować się do ich zasad. I tu właśnie tak było. Sesja przebiegała tak jak pozwolił nam na to ten mały słodki kurczaczek.
Dlaczego sesja rodzinna w plenerze to dobra opcja?
Taki plener ma kilka olbrzymich zalet – największą z nich jest przestrzeń. Wybierając miejsce na sesje idziemy w miejsce które w żaden sposób nie będzie nas ograniczać. Miejsce gdzie możemy biegać, skakać, zanurzać się w krzakach i korzystać z zachodu słońca, który zachwyca. Warto zrobić dobry reaserch przed wyborem miejsca. Przecież to tło Waszych zdjęć! Musi być super!