P

Przepis na idealny sernik, oh wait… na super plener poślubny!

Znam różne zasady, którymi powinnam się kierować dodając post na bloga – nie za dużo, same konkrety bla bla bla. No i co z tego? Są takie sesje, które jak to się mówi w slangu fotografów „siadły” i to jest jedna z nich. I dlatego nie zamierzam się ograniczać.
Z idealnym plenerem jest trochę jak z przepisem na najlepszy sernik. Trzeba włożyć kilka miłych składników i powstaje niebo. W przypadku pleneru poślubnego jest to:
super para (check!), mega miejsce (check!), słońce (bardzo check)! A
i jeszcze magiczne składniki, które zawsze są tajemnica a czynią sesję niezwykłą: zaangażowanie, wyobraźnia i zaufanie do fotografa. Tak to wyglądało. Pewnego sierpniowego popołudnia z Krystyną i Jakubem!

Po co robić plener ślubny i czy naprawdę trzeba?

Jeżeli chcecie to zrobić tylko dlatego, że „wszyscy robią” (wcale nie wszyscy) to lepiej tego nie robić. Plener ma sens tylko wtedy, gdy Wam się chce, macie flow by raz jeszcze powariować w eleganckiej stylówce i wybierzemy do tego jakieś super miejsce! Tutaj naprawdę potrzeba zaangażowania z obu stron!
Krystyna i Kuba mieli czas, chęci, miejsce, zaufanie i energię! I powstała sesja przez którą nie mogłam spać w nocy!

CLOSE MENU