Dlaczego fotografuję śluby w całej Polsce?
W wersji instant mogłabym po prostu napisać, że lubię jeździć samochodem i już. Bo tak rzeczywiście jest, a w pierwszym roku pokonałam ponad 13 000 km właśnie w celach fotograficznych (Tak – ilość zer się zgadza – to trzynaścietysięcy!).
Ale jak się szybko okazało, podróże są dla mnie czymś znacznie więcej. I to jest post właśnie o tym.
Te wszystkie wyprawy były najbardziej nieprzewidywalną, niezwykłą i niezapomnianą przygodą. Odbyłam wiele pouczajacych wypraw, inne miały wydźwięk bardziej inspirujący, a jeszcze inne były po prostu dziką przyjemnością! . Jeżdżenie po totalnie skrajnych kierunkach Polski to jest kosmos! Ko-smos!
I na przykład taka nocna jazda przez ciemne, kręte drogi podkarpackich wsi i lasów – bez linii na asfalcie, z masą saren przy rowach i przebiegających lisów. Albo powrót do domu na lawecie – z tego samego Podkarpacia. Czy zabukowanie sobie noclegu w nieznanej dolnośląskiej wsi pod Wałbrzychem, która okazało się artystycznym zagłębiem i jednym z najfajniejszych miejsc, w którym kiedykolwiek spałam. Albo podróż po mazurach – po raz pierwszy. Miliony zachwytów.
Ale po co ?
To proste. W jakimkolwiek artystycznym zawodzie niezbędne są stałe stymulacje. Wciąż musimy robić nowe rzeczy, szukać inspiracji i ruszać w nieznane. A poza tym nie lubię być czymkolwiek ograniczana więc dlaczego granica mojego województwa ma mnie ograniczać? Przecież miłość i piękne śluby dzieją się wszędzie – w całym kraju. I ja chce je fotografować! Te wszystkie piękne, naturalne śluby na Dolnym Śląsku, nad morzem czy w górach!
A sama podróż jest czasem kiedy mogę przemyśleć wszystko na co przeważnie nie mam czasu, mogę sobie puszczać te wszystkie playlisty na spotify zatytułowane ”w drodze”,“on the road” czy “night ride”.;)